Od Popławskiego do Gdyni – rola endecji w umacnianiu dostępu do Bałtyku

W powszech­nej świa­do­mo­ści spo­łecz­nej pro­gramy mor­skie II Rze­czy­po­spo­li­tej były wyłączną domeną obozu pił­sud­czy­kow­skiego, a zwłasz­cza sana­cyj­nego mini­stra Euge­niu­sza Kwiat­kow­skiego. Nie odbie­ra­jąc nic temu ostat­niemu z jego rze­czy­wi­stych osią­gnięć na odcinku mor­skim, należy jed­nak zwró­cić uwagę, że co naj­mniej rów­nie zasłu­żoną for­ma­cją poli­tyczną dla umac­nia­nia pol­skiego prawa do dostępu do Bał­tyku była Naro­dowa Demo­kra­cja. To w sze­re­gach tej for­ma­cji poli­tycz­nej naro­dziły się pierw­sze pro­gramy mor­skie, które włą­czane były do postu­la­tów odzy­ski­wa­nia nie­pod­le­gło­ści prze­łomu XIXXX wieku. Nie poru­szamy się oczy­wi­ście po polu zupeł­nie nie­zna­nym. W zeszłym roku wydaw­nic­two von boro­wiecky opu­bli­ko­wało książkę Woj­cie­cha Turka pt. Obóz Naro­dowy w Gdyni w latach 1920-1939. Publi­ka­cja ta, czer­piąca z wcze­śniej­szych prac o roli ende­cji na Pomo­rzu zwłasz­cza prof. Romana Wapiń­skiego - zwró­ciła uwagę czy­tel­ni­ków na nie­do­ce­nianą jak dotych­czas rolę tego stron­nic­twa w sto­licy mor­skiej II RP. Aby jed­nak zro­zu­mieć dla­czego rola ta była aż tak zna­cząca trzeba by odwo­łać się do cza­sów  wcze­śniej­szych – z prze­łomu XIXXX wieku. To wtedy idea mor­ska kieł­ko­wała, a naro­dowi publi­cy­ści by wymie­nić choćby Jana Ludwika Popław­skiego, wręcz nie wyobra­żali sobie nie­pod­le­głej Pol­ski bez sze­ro­kiego dostępu do morza.

Należy tu zwró­cić uwagę na spe­cy­ficzną zależ­ność: o ile pol­skie pro­gramy mor­skie były głów­nie autor­stwa przed­sta­wi­cieli obozu narodowo-demokratycznego; o tyle ich prak­tyczne wdra­ża­nie przy­pa­dło w udziale przed­sta­wi­cie­lom obozu pił­sud­czy­kow­skiego bądź sana­cyj­nego. Trzeba to uczci­wie przy­znać, że oba anta­go­ni­styczne i skłó­cone ze sobą obozy poli­tyczne II RP dobrze przy­słu­żyły się Pol­sce mor­skiej. Ponie­waż jed­nak rola sana­cji, a zwłasz­cza jej mini­stra E. Kwiat­kow­skiego w zago­spo­da­ro­wa­niu pol­skiego wybrzeża jest sprawą dobrze znaną i nie budzącą kon­tro­wer­sji, w niniej­szym arty­kule sku­pię się raczej na roli ende­cji w powyż­szym względzie.

Pod­wa­liny pod kon­cep­cję pań­stwa mor­skiego sta­wiali pro­to­pla­ści obozu naro­do­wego: przy­ta­czany już Jan Ludwik Popław­ski oraz Roman Dmow­ski. Stąd kon­cep­cja ta wpi­sana była w tra­dy­cyjne postu­laty endec­kiej geo­po­li­tyki, postrze­ga­ją­cej w Pru­sach głów­nego anta­go­ni­stę i cie­mię­ży­ciela Pol­ski. Z tych dwu mężów stanu palmę pierw­szeń­stwa należy przy­pi­sać  Popław­skiemu, zwa­nemu też ojcem pol­skiej geo­po­li­tyki. W pismach Popław­skiego domi­nuje wątek koniecz­no­ści sil­niej­szego powią­za­nia obsza­rów nad­mor­skich Rzecz­po­spo­li­tej będą­cych pod pano­wa­niem pru­skim z Macie­rzą, co dla autora było nie­zbęd­nym warun­kiem odzy­ska­nia nie­pod­le­gło­ści. W tym celu autor pro­pa­go­wał odej­ście od domi­nu­ją­cej w Pol­sce „poli­tyki jagiel­loń­skiej”, któ­rych istotą było „lądowe” par­cie na Wschód (kon­cep­cja Pił­sud­skiego), a pod­ję­cie trudu cywi­li­za­cyj­nego zwią­za­nego z efek­tyw­nym zago­spo­da­ro­wa­niem naszych rdzen­nych obsza­rów – ziem nad­mor­skich. Jak pisał Popław­ski w 1887 roku w arty­kule „Środki obrony”: „Wolny dostęp do morza, posia­da­nie cał­ko­wi­cie głów­nej arte­rii wod­nej kraju – Wisły, to warunki konieczne pra­wie ist­nie­nia naszego. Całe to porze­cze Bał­tyku od Wisły aż do ujścia Nie­mna, tak nie­bez­piecz­nie nie­gdyś roz­trwo­nione wraz ze Ślą­skiem przez pań­stwo pol­skie, musi być odzy­skane przez naro­do­wość pol­ską. Wyrze­cze­nie się tego przy­ro­dzo­nego dzie­dzic­twa i nie­szczę­śliwe majaki pod­bo­jów na wscho­dzie były przy­czyną naszego upadku poli­tycz­nego, i dzi­siaj w pracy odro­dze­nia te błędy prze­szło­ści przy­gnia­tają nas swym cię­ża­rem i wstrzy­mują w pocho­dzie ku lep­szej przy­szło­ści. […] czas już po tylu wie­kach błą­ka­nia się po manow­cach wró­cić na starą drogę, którą ku morzu trze­biły krzep­kie dło­nie wojów pia­stow­skich.” [1] Jed­no­cze­śnie Popław­ski pro­pa­go­wał powrót do Pol­ski nie tylko Prus Zachod­nich, ale także Wschod­nich. Cho­dziło bowiem o unik­nię­cie sytu­acji, w któ­rej pol­skie wybrzeże byłoby kli­nem wci­śnięte pomię­dzy dwa pań­stwa niemieckie.

Tezy pro­gramu Popław­skiego roz­wi­jał Roman Dmow­ski w okre­sie pierw­szej Wojny Świa­to­wej w swo­ich pismach, memo­ria­łach oraz dzia­łal­no­ści dyplo­ma­tycz­nej pro­wa­dzo­nej na dwo­rach zachod­nich – głów­nie wśród państw Ententy. Na szcze­gólną uwagę zasłu­guje memo­riał Dmow­skiego z lipca 1917 roku, w któ­rym postrze­gał Pol­skę za tamę prze­ciwko eks­pan­sji nie­miec­kiej, która zagra­żać może nie tylko pań­stwom sło­wiań­skim, ale także zachod­nim. Jed­no­cze­śnie naj­waż­niej­szą rolę przy­pi­sy­wał uzy­ska­niu przez Pol­skę sze­ro­kiego dostępu do morza i likwi­da­cji Prus Wschod­nich.[2] Pod­kre­ślał też rolę wzglę­dów eko­no­micz­nych w pra­wie przy­zna­nia Pol­sce Gdań­ska, który stać się może  cen­tral­nym ośrod­kiem han­dlo­wym RP. Argu­menty te powta­rzał i roz­wi­jał Dmow­ski od sierp­nia 1917 roku już jako prze­wod­ni­czący Komi­tetu Naro­do­wego Pol­skiego w swo­ich notach i memo­ria­łach. Odtąd postu­laty te coraz śmie­lej zaczęły poja­wiać się także w dekla­ra­cjach wład­ców mocarstw zachod­nich - Sta­nów Zjed­no­czo­nych, Wiel­kiej Bry­ta­nii oraz Prus.

W pró­bach zjed­na­nia przy­chyl­no­ści dla pol­skich postu­la­tów tery­to­rial­nych nad Bał­ty­kiem ze strony Sta­nów Zjed­no­czo­nych, główną rolę odgry­wał współ­pra­cow­nik Dmow­skiego, choć nie powią­zany for­mal­nie z ende­cją – wybitny arty­sta i poli­tyk Ignacy Pade­rew­ski, który miał oso­bi­sty dostęp do pre­zy­denta Wil­sona. W swo­ich mor­skich kon­cep­cjach geo­po­li­tycz­nych Pade­rew­ski szedł jesz­cze dalej niż Dmow­ski, o czym świad­czą jego słowa wygło­szone w 1918 roku: „Pol­ska nigdy nie zre­zy­gnuje ze swo­ich pre­ten­sji do Gdań­ska i ota­cza­ją­cego go tery­to­rium, do Gdań­ska, który jest jej natu­ral­nym i histo­rycz­nym por­tem oraz ujściem naj­bar­dziej naro­do­wych ze wszyst­kich wiel­kich rzek euro­pej­skich […]. Potrze­bu­jemy obszaru, potrze­bu­jemy siły, ponie­waż my wszy­scy – Polacy i Litwini na pół­nocy, z Cze­cho­sło­wa­kami w cen­trum i Jugo­sło­wia­nami oraz Rumu­nami na połu­dniu, musimy przy­go­to­wać się do wiel­kiego i chwa­leb­nego zada­nia. Musimy utwo­rzyć potężny, olbrzymi, nie­prze­zwy­cię­żalny wał sie­dem­dzie­się­ciu pię­ciu milio­nów od Bał­tyku do Adria­tyku i Morza Czar­nego, od Gdań­ska i Kłaj­pedy do Kon­stancy i Fiume. Musimy bro­nić Rosję i Azję Mniej­szą, Bli­ski i Daleki Wschód. Musimy bro­nić pro­win­cje bał­tyc­kie prze­ciw ger­ma­ni­za­cji, zapo­biec prze­kształ­ce­niu Morza Bał­tyc­kiego w jezioro ger­mań­skie”.[3] Ignacy Pade­rew­ski głosi tu ideę mię­dzy­mo­rza, w któ­rym Pol­ska miała speł­niać rolę swo­istego Przed­mu­rza bro­nią­cego świat przed eks­pan­sjo­ni­zmem niemieckim.

Pade­rew­ski powiela poglądy geo­grafa Euge­niu­sza Romera, który gło­sił kon­cep­cję Pol­ski jako pomo­stu mię­dzy Bał­ty­kiem a Morzem Czar­nym. Stąd – jak pisał Romer – już w cza­sach pia­stow­skich kie­ro­wała ona swą eks­pan­sję zarówno ku Bał­ty­kowi poprzez pra­do­liny Odry, Warty i Noteci, jak i na połu­dniowy zachód.[4] Co cie­kawe zarówno Romer, jak i jego anta­go­ni­sta geo­graf Wacław Nał­kow­ski za naj­waż­niej­sze dla Pol­ski obszary uzna­wali zie­mie ulo­ko­wane w dorze­czu Odry i Wisły, usy­tu­owane mię­dzy Bał­ty­kiem i Kar­pa­tami, sta­no­wiące etniczną, histo­ryczną i poli­tyczną jed­ność. [5]

Trudno nie dostrzec związku tych poglą­dów z tra­dy­cyj­nymi endec­kimi kon­cep­cjami geo­po­li­tycz­nymi. Prak­tycz­nym przy­pie­czę­to­wa­niem tych poglą­dów była ofen­sywa dyplo­ma­tyczna Romana Dmow­skiego w trak­cie Trak­tatu Wer­sal­skiego zakoń­czona przy­zna­niem odro­dzo­nej Pol­sce  - choć okro­jo­nego to jed­nak - Pomo­rza Gdań­skiego z krót­kim odcin­kiem brzegu mor­skiego, na któ­rym wybu­do­wano pol­ski port.

To ostat­nie (czyli budowa Gdyni) było już jed­nak zasługą nie ende­cji, lecz sana­cji, która po zama­chu majo­wym miała stwo­rzone dogodne warunki poli­tyczne dla reali­za­cji pro­gramu mor­skiego, któ­rego rodo­wód był endecki. W efek­cie wybu­do­wano nowo­cze­sny port mor­ski trak­to­wany jako cen­trum han­dlu zamor­skiego RP, a za pośred­nic­twem magi­strali węglo­wej zbu­do­wa­nej w latach 1926–1933, zin­te­gro­wano port z kopal­niami ulo­ko­wa­nymi na Ślą­sku. W ten spo­sób dzięki ini­cja­ty­wie wice­pre­miera Euge­niu­sza Kwiat­kow­skiego prze­for­mu­ło­wano kie­runki naszego han­dlu zagra­nicz­nego ze Wschód-Zachód na przy­szło­ściowy i per­spek­ty­wiczny Północ-Południe. Pol­ski węgiel eks­por­to­wany był do Skan­dy­na­wii, a arty­kuły rolne i żyw­no­ściowe do Wiel­kiej Bry­ta­nii i innych państw świata. Stwo­rzono pod­wa­liny pol­skiej gospo­darki mor­skiej, która dyna­micz­nie się roz­wi­jała także w okre­sie powojennym.

Śro­do­wi­ska endec­kie choć nie miały bez­po­śred­niego wpływu na rzą­dze­nie, pro­wa­dziły jed­nak oży­wioną dzia­łal­ność na rzecz roz­woju idei i gospo­darki mor­skiej w nie­pod­le­głej Pol­sce. W tym duchu wypo­wia­dali się m. in. mar­sza­łek Sejmu Woj­ciech Trąmp­czyń­ski, a także Sta­ni­sław Grab­ski, Sta­ni­sław Kozicki, Roman Rybar­ski oraz pre­mier Wła­dy­sław Grab­ski, za rzą­dów któ­rego zaini­cjo­wano budowę Gdyni. Wytę­żoną dzia­łal­ność pro­wa­dziły także powią­zane z ende­cją orga­ni­za­cje takie jak: Zwią­zek Obrony Kre­sów Zachod­nich (ZOKZ), Pol­ski Zwią­zek Zachodni czy Towa­rzy­stwo Gim­na­styczne „Sokół”. Wydat­nie wspie­rały one aktyw­ność orga­ni­za­cji pił­sud­czy­kow­skich na rzecz popu­la­ry­za­cji spraw mor­skich takich jak: Liga Mor­ska i Kolo­nialna. Należy też zwró­cić uwagę na wybitną rolę powo­ła­nego z ini­cja­tywy ZOKZ w 1925 roku w Toru­niu Insty­tutu Bał­tyc­kiego pro­wa­dzo­nego przez Józefa Boro­wika. Insty­tut stał się nie­for­mal­nym ośrod­kiem i koor­dy­nu­ją­cym wysiłki pol­skiego świata aka­de­mic­kiego inte­re­su­ją­cego się zagad­nie­niami bał­tyc­kimi i pomorskimi.

Przejdźmy teraz do cha­rak­te­ry­styki poli­tycz­nej roli śro­do­wi­ska naro­do­wej demo­kra­cji na Pomo­rzu, a zwłasz­cza w Gdyni – sto­licy mor­skiej II RP. Zacznijmy od kon­sta­ta­cji, iż na całym Pomo­rzu już od dru­giej połowy XIX wieku silna była tra­dy­cja walki lud­no­ści pol­skiej z ger­ma­ni­za­cją co dopro­wa­dziło do kon­so­li­da­cji naro­do­wej na zie­miach pol­skich zaboru pru­skiego oraz wyczu­le­nia na sprawy naro­dowe. Ważną rolę w tej walce odgry­wało ducho­wień­stwo, a także par­tie poli­tyczne o cha­rak­te­rze pra­wi­co­wym – w pierw­szym rzę­dzie ende­cja, z któ­rej ini­cja­tywy oży­wioną dzia­łal­ność pro­wa­dziło na Pomo­rzu wiele orga­ni­za­cji kulturalno-oświatowych.[6] Powstały pod jej prze­wod­nic­twem w 1919 r. Zwią­zek Ludowo-Narodowy w krót­kim cza­sie stał się jed­nym z naj­sil­niej­szych stron­nictw na Pomo­rzu. [7]

Jeżeli cho­dzi o Gdy­nię to warto pod­kre­ślić, iż ende­cja utrzy­my­wała silną pozy­cję w tym mie­ście (czego potwier­dze­niem były wyniki kolej­nych wybo­rów samo­rzą­do­wych) pro­wa­dząc akcję wymie­rzoną w rzą­dzącą sana­cję, którą oskar­żano o opor­tu­nizm i ser­wi­lizm[8]. Wyjąt­kiem w tej posta­wie była jed­nak osoba Euge­niu­sza Kwiat­kow­skiego, który cie­szył się w mie­ście powszech­nym uzna­niem i także przez naro­dow­ców uzna­wany był za patrona Gdyni. Ende­cja utrzy­mała wyso­kie popar­cie wśród lud­no­ści kaszub­skiej, w szcze­gól­no­ści na tere­nie powiatu mor­skiego. Dla przy­kładu do Stron­nic­twa Naro­do­wego wstą­pił pierw­szy kaszub­ski wójt Gdyni Jan Radtke, a legen­darny dzia­łacz Antoni Abra­ham z ende­cją był powią­zany i kan­dy­do­wał z jej list. Jed­nak Kaszubi sta­no­wili pod koniec lat 30. nie­wielki odse­tek dzia­ła­czy Obozu Naro­do­wego, co należy przy­pi­sać bier­no­ści lud­no­ści zasie­dzia­łej oraz jej nie­chęci do anga­żo­wa­nia się w jakie­kol­wiek ini­cja­tywy polityczne.

Woj­ciech Turek w arty­kule opu­bli­ko­wa­nym w „Poli­tyce Pol­skiej” zwraca uwagę na wza­jemne zależ­no­ści pomię­dzy przy­jezd­nymi a lud­no­ścią osia­dłą w kon­tek­ście „naro­do­wej Gdyni”: „W rze­czy­wi­sto­ści, mia­sto Gdy­nię budo­wali spon­ta­nicz­nie jej miesz­kańcy oraz ci, któ­rzy tłum­nie napły­wali do Gdyni z miast Pomo­rza i Wiel­ko­pol­ski. Dzięki temu, że w dyna­micz­nie roz­wi­ja­ją­cej się Gdyni więk­szość miesz­kań­ców sta­no­wili Polacy, wywo­dzący się z zaboru pru­skiego - naj­le­piej roz­wi­nię­tego gospo­dar­czo, posia­da­ją­cego naj­lep­szą infra­struk­turę, gdzie prak­tycz­nie nie wystę­po­wał anal­fa­be­tyzm – mia­sto nabrało cha­rak­teru zachod­niego. Zwa­żyw­szy, że obóz naro­dowy Dmow­skiego cie­szył się naj­więk­szym popar­ciem na tere­nach daw­nego zaboru pru­skiego: w Gdyni prze­wagę zdo­byli zwo­len­nicy ende­cji. Dokład­niej: zwo­len­ni­kami ende­cji byli zarówno miej­scowi Polacy-Kaszubi oraz nowi Gdynianie-Wielkopolanie i Gdynianie-Pomorzanie”.[9]

Warto też zwró­cić uwagę, iż pod koniec lat 30., w obli­czu coraz bar­dziej nara­sta­ją­cego kon­fliktu polsko-niemieckiego, ende­cja eks­po­no­wała w swo­jej dzia­łal­no­ści w jesz­cze więk­szym stop­niu niż dotych­czas prawa Pol­ski do wybrzeża bał­tyc­kiego (m. in. w ramach orga­ni­zo­wa­nych „Dni Morza”), w zde­cy­do­wany spo­sób odpo­wia­da­jąc na nie­miecki rewi­zjo­nizm. Kres funk­cjo­no­wa­niu gdyń­skiej pla­cówki obozu naro­do­wego przy­niósł wybuch wojny. Nie­miecki ter­ror obej­mu­jący swym dzia­ła­niem przede wszyst­kim pol­skie elity w dużej mie­rze sku­pił się także na dzia­ła­czach pomor­skiej endecji.

Reasu­mu­jąc, należy skło­nić się ku tezie, że popu­lar­ność myśli mor­skiej w endec­kich kon­cep­cjach geo­po­li­tycz­nych prze­łomu XIXXX wieku oraz tra­dy­cja walki z ger­ma­ni­za­cją zaboru pru­skiego prze­ło­żyły się na silną pozy­cję poli­tyczną ende­cji na Pomo­rzu, a w tym i w Gdyni w okre­sie mię­dzy­wo­jen­nym. Pozy­cja ta nie prze­ło­żyła się jed­nak na spra­wo­wa­nie real­nej wła­dzy przez tą for­ma­cję – ani w kraju, ani w Gdyni. Wła­dza ta przy­pa­dła w udziale śro­do­wi­skom sana­cyj­nym, a zwłasz­cza Euge­niu­szowi Kwiat­kow­skiemu – zdol­nemu mini­strowi Prze­my­słu i Han­dlu oraz wice­pre­mie­rowi II RP, który miał „dobrą rękę” do gospo­darki mor­skiej. Kwiat­kow­ski nie tylko, że zbu­do­wał Gdy­nię trak­to­waną jako wielki peł­no­mor­ski port han­dlowy, ale także magi­stralę węglową  - wpi­su­jącą się w połu­dni­kowy prze­bieg szla­ków han­dlo­wych Rze­czy­po­spo­li­tej oraz pro­pa­go­wany przez E. Romera „pomo­stowy” cha­rak­ter tery­to­rium Pol­ski. W latach trzy­dzie­stych zaan­ga­żo­wany był także w budowę Cen­tral­nego Okręgu Prze­my­sło­wego. Jego zasługi dla moder­ni­za­cji i uprze­my­sło­wie­nia Pol­ski są trudne do przecenienia.

Pośmiert­nie może jed­nak ende­cja odczu­wać pewną satys­fak­cję – to ona jako pierw­sza for­mu­ło­wała śmiały pro­gram poli­tyki mor­skiej oraz geo­po­li­tyczną reorien­ta­cję Pol­ski z kie­runku lądo­wego wschód-zachód na kie­ru­nek mor­ski północ-południe. Patrząc z tego punktu widze­nia można skło­nić się ku tezie, że sana­cja zre­ali­zo­wała pro­gram mor­ski ende­cji. Choć sama była for­ma­cją anty­ro­syj­ską, zain­te­re­so­waną w pierw­szym rzę­dzie zdo­by­czami lądo­wymi na Wscho­dzie, to w reto­ryce Euge­niu­sza Kwiat­kow­skiego domi­no­wał już głów­nie wątek zagro­że­nia nie­miec­kiego i potrzeby roz­wi­ja­nia mor­skich rela­cji handlowych.

Jeżeli prze­śle­dzimy zmiany gra­nic Pol­ski w XX wieku, to znów podą­żały one za endecką myślą geo­po­li­tyczną w kie­runku zwar­tego tery­to­rium pia­stow­skiego z sze­ro­kim dostę­pem do morza, który pozy­ska­li­śmy w następ­stwie II Wojny Świa­to­wej. I para­dok­sal­nie znów Euge­niu­szowi Kwiat­kow­skiemu dane było pro­wa­dzić dzia­ła­nia na rzecz zago­spo­da­ro­wa­nia tego brzegu mor­skiego w ramach kie­ro­wa­nej przez niego Dele­ga­tury Rządu dla Spraw Wybrzeża, któ­rej Kwiat­kow­ski prze­wo­dził w latach 1945-1947.

Na koniec dodajmy jed­nak łyżkę dzieg­ciu do tej endec­kiej beczki miodu. Pro­gram poli­tyczny gło­szony i reali­zo­wany przez gdyń­ską ende­cję w niczym nie przy­po­mi­nał głę­bo­kiej reflek­sji geo­po­li­tycz­nej upra­wia­nej przez Popław­skiego bądź Dmow­skiego. W ogóle można skło­nić się ku tezie, że nie było nad morzem więk­szych oso­bo­wo­ści poli­tycz­nych choćby rangi Jędrzeja Gier­ty­cha czy Woj­cie­cha Wasiu­tyń­skiego, które potra­fi­łyby god­nie zazna­czyć obec­ność par­tii na Pomo­rzu. Miej­sce daw­nych roz­wa­żań doty­czą­cych miej­sca Pol­ski w Euro­pie zajęła sze­roko nagła­śniana akcja anty­ży­dow­ska. Jesz­cze w maju 1939 roku, po anschlus­sie Cze­cho­sło­wa­cji, gdy Pol­ska jed­no­znacz­nie parła ku wojen­nej kata­stro­fie, miast przy­po­mi­nać np., że to ende­cja jako pierw­sza dostrze­gła zagro­że­nie ze strony Nie­miec; w publi­cy­styce endec­kiej, w dru­ko­wa­nych pla­ka­tach czy ulot­kach domi­no­wał raczej wątek zwal­cza­nia Żydów i ich rugo­wa­nia z życia gospo­dar­czego i poli­tycz­nego mia­sta. Być może zresztą to zawę­że­nie hory­zon­tów myślo­wych było zna­mienne dla całej póź­nej ende­cji i zwia­sto­wało zmierzch tej nie­zwy­kle zasłu­żo­nej dla Pol­ski i pol­skiego wybrzeża for­ma­cji politycznej.

Michał Gra­ban

 

[1]              J. L. Popław­ski, Środki obrony, [w:] tegoż: Naród i poli­tyka. Wybór pism, Kra­ków 2012, s. 217.

[2]              B. Dopie­rała, Wokół poli­tyki mor­skiej Dru­giej Rze­czy­po­spo­li­tej. Stu­dia histo­ryczne, Poznań 1978, s. 23.

[3]              Ibid., s. 25-26.

[4]              A. Wątor, Miej­sce pro­ble­ma­tyki mor­skiej w pro­gra­mach pol­skich stron­nictw poli­tycz­nych do 1918 roku, [w:] Morze i pro­ble­ma­tyka mor­ska w pol­skiej myśli poli­tycz­nej (XIXXXI wiek). Stu­dia i roz­prawy, pod red. T. Sikor­skiego i A. Wątora, Szcze­cin 2014, s. 45.

[5]              M. Mroczko, Morze jako trwały ele­ment pol­skiej myśli zachod­niej, [w:] Morze i pro­ble­ma­tyka mor­ska.…., op. cit., s. 13.

[6]                  W. Turek, Obóz Naro­dowy w Gdyni w latach 1920-1939, Radzy­min – War­szawa 2015, s. 29-39.

[7]                  M. Wider­nik, Życie poli­tyczne Gdyni w latach 1920-1939, Gdańsk 1999, s. 40-41.

[8]                Gwoli prawdy należy też dodać, iż bar­dzo waż­nym, choć chyba mało chwa­leb­nym -  rodza­jem aktyw­no­ści ende­cji w Gdyni była  roz­bu­do­wana akcja antyżydowska.

[9]                 politykapolska.pl/narodowa-gdy­nia/