Rola samorządu w koncepcji Feliksa Konecznego

Kon­cep­cja samo­rządu odgrywa nie­ba­ga­telną rolę w nauce o cywi­li­za­cji Feliksa Konecz­nego. Każdy poważ­niej­szy pro­blem roz­trzą­sany przez autora nie­za­leż­nie od tego czy doty­czy kwe­stii etycz­nych, prawno-ustrojowych, gospo­dar­czych czy histo­rio­zo­ficz­nych po bliż­szym roz­po­zna­niu oka­zuje się w jakiś spo­sób spo­krew­niony z sze­ro­ko­ro­zu­mianą ideą samorządu.

Co jest istotą samo­rządu? Gdzie należy szu­kać źró­deł tej idei? Rze­telna wykład­nia ustroju samo­rzą­do­wego w nauce Feliksa Konecz­nego  nie powie­dzie się nam jeżeli nie przed­sta­wimy jej w szer­szym kon­tek­ście teo­re­tycz­nym. Stąd też musimy się odwo­łać do meto­do­lo­gii badaw­czej i instru­men­tów poję­cio­wych sto­so­wa­nych przez kra­kow­skiego naukowca.

W całej swo­jej spu­ściź­nie nauko­wej Koneczny stara się zwal­czać sta­no­wi­sko aprio­ryczne, pole­ga­jące na nagi­na­niu rze­czy­wi­sto­ści np. fak­tów histo­rycz­nych do uprzed­nio wypra­co­wa­nych for­muł rozu­mo­wych. Na grun­cie filo­zo­fii ustroju pań­stwo­wego  ten­den­cja aprio­ryczna ozna­cza zmu­sza­nie spo­łe­czeń­stwa do posłu­szeń­stwa sztucz­nym, wyde­du­ko­wa­nym i nie­prak­tycz­nym zasa­dom - np. for­mom ustro­jo­wym które roz­mi­jają się z tra­dy­cją i spe­cy­ficz­nym baga­żem doświad­czeń danej spo­łecz­no­ści. Stąd ich nieprzystawalność.

Feliks Koneczny wyznaje sta­no­wi­sko apo­ste­rio­ryczne, które jest prze­ci­wień­stwem aprio­ry­zmu. Ozna­cza ono sza­cu­nek dla fak­tów i dla ludz­kiego doświad­cze­nia. Tak rozu­miany apo­ste­rio­ryzm jest także kamie­niem milo­wym ustroju samo­rzą­do­wego. Koneczny czę­sto pod­kre­śla jego natu­ralny, dobro­wolny i oddolny cha­rak­ter. Samo­rząd żyje sam swoim życiem, a wła­dze pań­stwowe sza­nują jego tra­dy­cje, zwy­czaje i upodo­ba­nia. Odręb­ność wspól­noty lokal­nej kształ­tuje się bowiem przez dłu­gie wieki har­tu­jąc jej histo­ryczną toż­sa­mość. Sza­cu­nek dla tej toż­sa­mo­ści jest warun­kiem powo­dze­nia ustroju pań­stwo­wego w cywi­li­za­cji łacińskiej.

To w samo­rzą­dzie, na zasa­dzie oddol­nej i natu­ral­nej kształ­tują się także auten­tyczne i silne więzi wspól­no­towe w spo­łe­czeń­stwie. Dzięki tym wię­ziom wyra­bia się w oby­wa­telu pewien zmysł publiczny, zasady pra­wo­rząd­no­ści i  poczu­cie etyczne. Atry­buty te ukształ­to­wane w naszym kręgu cywi­li­za­cyj­nym w wyniku reli­gii chrze­ści­jań­skiej sta­no­wią auten­tyczną szkołę poli­tyczną niż­szego szcze­bla i umoż­li­wiają prawu publicz­nemu w pełni oprzeć się na spo­łe­czeń­stwie. „Etyka polega na dobro­wol­nym speł­nia­niu obo­wiąz­ków, na pod­da­wa­niu się im bez przy­musu z zewnątrz - pisze Koneczny  - […] Spółki i wspól­noty rodowe powsta­wały siłą oko­licz­no­ści samego życia, a prawo wytwa­rzało się w nich z etyki, z prze­ko­na­nia o słusz­no­ści i potrze­bie pew­nych zarzą­dzeń w danych sto­sun­kach. Nie byłoby wspól­not i spółek, gdyby pierw­sze ich poko­le­nia nie byłyby pod­dały się dobro­wol­nie pew­nym nor­mom. Urzą­dze­nia tych zrze­szeń były apo­ste­rio­ryczne, wysnu­wane z doświad­cze­nia, etyka oparta na tra­dy­cji, prawo na etyce” [1]

Wysoka ranga, jaką samo­rząd nadaje doświad­cze­niu posiada także wymiar prak­tyczny. To sys­tem samo­rzą­dowy ceni ludzką nie­za­leż­ność, wolną ini­cja­tywę gospo­dar­czą i sprzyja sys­te­mowi gospo­dar­czemu opar­temu na wła­sno­ści pry­wat­nej. Dzięki samo­rzą­dowi spo­łe­czeń­stwo prze­staje być mono­li­tem i ulega wewnętrz­nemu zróżnicowaniu.

Klu­czowe zna­cze­nie dla nauki o samo­rzą­dzie Feliksa Konecz­nego posiada wypra­co­wany przez niego podział prawa na pry­watne i publiczne. Ist­nie­nie tego duali­zmu począw­szy od Cesar­stwa Rzym­skiego stało się warun­kiem cywi­li­zo­wa­nego roz­woju spo­łe­czeństw i dowar­to­ścio­wa­nia jed­nostki ludz­kiej, która odtąd trak­to­wana była jak peł­no­prawny obywatel.

Prawo publiczne oraz prawo pry­watne podob­nie jak wła­dza i spo­łe­czeń­stwo choć oddzie­lone w swych powin­no­ściach funk­cjo­nują w cią­głej zawi­sło­ści i ule­gają sobie na wza­jem. Elity poli­tyczne dają przy­kład postę­po­wa­nia resz­cie spo­łe­czeń­stwa. To wobec elit Koneczny for­mu­łuje w związku z tym swój  postu­lat „etyki total­nej”. Wyma­ga­nia wobec władz publicz­nych muszą być bowiem znacz­nie surow­sze ani­żeli wobec reszty spo­łe­czeń­stwa. Z dru­giej jed­nak strony to samo spo­łe­czeń­stwo, jako że dys­po­nuje nie­zbęd­nym baga­żem doświad­czeń staje się nauczy­cie­lem i dorad­com klasy poli­tycz­nej przy­naj­mniej w kwe­stiach wybo­rów prak­tycz­nych. Pomię­dzy eli­tami wła­dzy a samo­rząd­nym spo­łe­czeń­stwem, pomię­dzy pra­wem pry­wat­nym i publicz­nym musi zacho­dzić zatem zasada współ­mier­no­ści. Stąd też wol­ność i nie­za­leż­ność panu­jąca w ustroju samo­rzą­do­wym posia­dają swoje gra­nice wyty­czone przez prawo publiczne i apa­rat państwa.

Dla cha­rak­te­ry­styki tej zależ­no­ści autor czę­sto odwo­łuje się także do innej, typo­wej dla swo­jego pisar­stwa pary pojęć: organizm-mechanizm.  Orga­nizm jest cechą cha­rak­te­ry­styczną cywi­li­za­cji łaciń­skiej; sprzyja on róż­no­rod­no­ści, samo­rząd­no­ści i jest two­rem w pełni natu­ral­nym; mecha­ni­zmy nato­miast cha­rak­te­ry­zują cywi­li­za­cje gro­mad­no­ściowe (bizan­ty­nizm, tura­nizm), wyma­gają one bez­względ­nego posłu­szeń­stwa jed­nostki apa­ra­towi przy­musu. O ile cywi­li­za­cja łaciń­ska opiera się na supre­ma­cji sił ducho­wych, o tyle cywi­li­za­cje oparte na mecha­ni­zmie - zapew­niają swoje ist­nie­nie wyłącz­nie dzięki siłom fizycz­nym i materialnym.

Błę­dem byłoby jed­nak przy­pusz­czać, że wszyst­kie dzie­dziny życia cywi­li­za­cji łaciń­skiej winny mieć cha­rak­ter orga­niczny. Podob­nie jak prawo pry­watne nie obę­dzie się bez prawa publicz­nego, podob­nie mecha­ni­zmy - choć utrzy­mane w roz­sąd­nych gra­ni­cach - muszą być zabez­pie­cze­niem dla orga­ni­zmów. Jak pisze Koneczny: „Do upo­rząd­ko­wa­nia życia publicz­nego potrzebne to i tamto. Nie lek­ce­ważmy mecha­ni­zmów zasad­ni­czo, a tym mniej nie potę­piajmy ich z góry w czam­buł. Cho­dzi o to, żeby wszystko było we wła­ści­wym miej­scu; nie dopusz­czajmy, żeby orga­ni­zmy miały być zdep­ty­wane przez mecha­ni­zmy, ale też nie kuśmy się żeby obmy­ślać orga­ni­zmy tam, gdzie w sam raz potrzeba mecha­ni­zmu.”[2]

Koneczny po bliż­szym roz­po­zna­niu opo­wiada się zatem za dość hie­rar­chicz­nym mode­lem spo­łe­czeń­stwa, mode­lem kie­run­ko­wym i w pełni upo­rząd­ko­wa­nym. Współ­mier­ność nie ozna­cza u niego oczy­wi­ście jed­no­staj­no­ści, można powie­dzieć że współ­mier­ność nawet  wyklu­cza się z jed­no­staj­no­ścią. W cywi­li­za­cji łaciń­skiej to róż­no­rod­ność jest prze­cież gwa­ran­tem har­mo­nij­nego roz­woju. Róż­no­rodne i wolne spo­łe­czeń­stwo w kon­cep­cji Konecz­nego winno być jed­nak wypo­sa­żone w silny zmysł publiczny i na wyż­szym szcze­blu roz­woju sprzy­jać jed­nemu celowi nadrzędnemu.

Koniecz­nym uzu­peł­nie­niem dla pre­zen­ta­cji teo­re­tycz­nych pod­staw kon­cep­cji samo­rzą­do­wej będzie prze­śle­dze­nie dzie­jów tej idei w histo­rii Europy.  Zacznijmy od stwier­dze­nia, że w kręgu cywi­li­za­cji łaciń­skiej idea samo­rząd­nego spo­łe­czeń­stwa zaszcze­piona została przez reli­gię chrze­ści­jań­ską. Obecna jest ona zatem od samego zara­nia pro­cesu kształ­to­wa­nia się naro­dów Europy. Koneczny przy­po­mina, że Kościół zawsze dużą sym­pa­tią darzył naj­niż­sze szcze­ble spo­łe­czeń­stwa. To wśród pro­stego ludu nowa reli­gia zyski­wała też naj­wię­cej zwo­len­ni­ków. Sytu­acja taka wyni­kała z prze­sła­nia dok­tryny kato­lic­kiej - postu­lu­ją­cej roz­dział Kościoła od pań­stwa, czyli bio­rą­cej roz­brat z wła­dzą, wielką poli­tyką i wszyst­kimi zaszczy­tami tego świata. Chrze­ści­jań­stwo uwol­niło jed­no­cze­śnie władcę świec­kiego od obo­wiązku speł­nia­nia funk­cji reli­gij­nych i escha­to­lo­gicz­nych, zwięk­sza­jąc tym samym swoje wyma­ga­nia wobec jego obo­wiąz­ków moral­nych. Te ostat­nie wła­śnie w naszym kręgu cywi­li­za­cyj­nym ule­gły spe­cy­ficz­nemu wyostrze­niu. Chrze­ści­jań­stwo (ina­czej niż reli­gia żydow­ska) gło­siło także zasadę oso­bi­stej, a nie zbio­ro­wej odpo­wie­dzial­no­ści za grze­chy. Od początku ceniło zatem czło­wieka jako takiego nada­jąc mu oso­bi­stą god­ność.[3]

Odgórne próby narzu­ca­nia reli­gii chrze­ści­jań­skiej przez wład­ców (cesa­rzy) nigdy się nie powo­dziły i były cał­ko­wi­cie sprzeczne z duchem tej dok­tryny. Praw­dziwy roz­wój chrze­ści­jań­stwa odby­wał się oddol­nie, spon­ta­nicz­nie i natu­ral­nie. Istot­nym dla naszych roz­wa­żań jest fakt, iż wyznawcy nowej reli­gii gru­po­wali się we wspól­no­tach lokal­nych. To Kościół był odpo­wie­dzialny za kształ­to­wa­nie w tych wspól­no­tach fak­tycz­nego poczu­cia etyki, odpo­wie­dzial­no­ści, prawa i zmy­słu publicz­nego. Więzi wspól­no­towe pano­wały zarówno w pierw­szych gmi­nach chrze­ści­jań­skich, jak i - w okre­sie póź­niej­szym -  w zako­nach. Słynna reguła bene­dyk­tyń­ska oparta była prze­cież na  sil­nym zmy­śle prak­tycz­nym, a wysoka ranga    ludz­kiej pracy (zarówno fizycz­nej, jak i umy­sło­wej) była wyróż­ni­kiem całego zachod­niego monastycyzmu.

Z sza­cunku dla spo­łe­czeń­stwa wyra­stało także śre­dnio­wieczne prawo sta­nowe.[4] Jak zauważa Koneczny na bazie tego prawa  przez całe wieki dosko­nale funk­cjo­no­wały w Euro­pie zarówno insty­tu­cje samo­rządu regio­nal­nego, jak i zawo­do­wego czego przy­kła­dem są cho­ciażby cechy rze­mieśl­ni­cze i gil­die kupiec­kie. Wszyst­kie war­stwy spo­łeczne, a nawet odłamy tych warstw posia­dały w owym cza­sie swój samo­rząd. Prze­pisy samo­rządu słu­żyły obro­nie przed zewnętrzną kon­ku­ren­cją i zapew­nie­niu moż­li­wie wyrów­na­nych docho­dów człon­kom cechu. Orga­ni­za­cje te nie tylko bro­niły swych inte­re­sów przed zaku­sami wład­ców, ale i uczyły zasad etyki, odpo­wie­dzial­no­ści zawo­do­wej i sza­cunku dla klienta.

Pierw­sze ten­den­cje zmie­rza­jące do nisz­cze­nia spo­łe­czeń­stwa przez pań­stwo w naszym kręgu cywi­li­za­cyj­nym upa­truje Koneczny w ide­ach dyna­stycz­nych (tzw. legiź­mie). Wtedy to inte­resy par­ty­ku­larne czyli inte­resy panu­ją­cej głowy pań­stwa przed­kła­dano ponad prawa i  zwy­czaje lokalne - usu­wano księży lokal­nych a słab­sze pań­stwa drogą pod­bo­jów przy­łą­czano do więk­szych. Odda­la­niu się wła­dzy od spo­łe­czeń­stwa towa­rzy­szył roz­rost apa­ratu biu­ro­kra­tycz­nego. Spra­wo­wa­nie wła­dzy reali­zo­wane było z uży­ciem metod siło­wych, a utrzy­ma­nie pro­win­cji w posłu­szeń­stwie wyma­gało ist­nie­nia roz­le­głej admi­ni­stra­cji tere­no­wej. Jej utrzy­ma­nie było nato­miast zabie­giem dość kosztownym.

Wynika stąd, że wła­dza dystan­su­jąca  się od spo­łe­czeń­stwa aby zabez­pie­czyć swoje pano­wa­nie musiała uci­skać swój lud zarówno pod wzglę­dem fizycz­nym, jak i  fiskal­nym. Kon­se­kwen­cją biu­ro­kra­ty­za­cji życia spo­łecz­nego sta­wał się eta­tyzm i cen­tra­lizm - zja­wi­ska wcze­śniej nie­znane w kręgu cywi­li­za­cji łaciń­skiej, prze­szcze­pione na nasz grunt z cywi­li­za­cji bizan­tyj­skiej, głów­nie za pośred­nic­twem Nie­miec. „Im bar­dziej nie­pew­nym był jaki rząd - pisze Koneczny - tym bar­dziej chciał chwy­tać wszystko w swe ręce z obawy o swój byt, żeby roz­cią­gać kon­trolę nad życiem spo­łecz­nym”[5]

Kolejne fale nisz­cze­nia samo­rządu przez pań­stwo w Euro­pie upa­truje Koneczny w takich zja­wi­skach jak: fran­cu­ski abso­lu­tyzm (legizm), napływ kul­tury niemiecko-bizantyjskiej (się­ga­jący cza­sów zakonu krzy­żac­kiego i cią­gle rosnący w dal­szych dzie­jach Europy), pro­te­stan­tyzm czy w końcu cen­tra­lizm państw nowo­żyt­nych. Ten ostatni prąd jest zja­wi­skiem szcze­gól­nie nie­bez­piecz­nym, jako że w prze­ci­wień­stwie do śre­dnio­wiecz­nego jedy­no­władz­twa z reguły opiera się na kon­sty­tu­cyj­nej for­mie rzą­dów. Jak przy­po­mina Koneczny abso­lu­ty­za­cja idei „suwe­ren­no­ści ludu” była wymy­słem rewo­lu­cji fran­cu­skiej. Jej kon­se­kwen­cje obja­wiają się nie tylko we wła­dzy opar­tej na rewo­lu­cyj­nym ter­ro­rze. Ten ostatni z natury rze­czy nigdy nie jest zja­wi­skiem dłu­go­trwa­łym. W dłuż­szej per­spek­ty­wie cza­so­wej bar­dziej dotkliwą kon­se­kwen­cją demo­kra­cji total­nej jest cen­tra­li­za­cja i biu­ro­kra­ty­za­cja życia, dep­ta­nie samo­dziel­nej ini­cja­tywy i samo­rząd­no­ści w imię abs­trak­cyj­nych „praw więk­szo­ści”. Do dziś ist­nie­jąca fran­cu­ska skłon­ność do biu­ro­kra­ty­za­cji insty­tu­cji pań­stwo­wych jako pozo­sta­łość po rewo­lu­cji jest potwier­dze­niem tej hipotezy.

Feliks Koneczny nie jest prze­ciw­ni­kiem par­la­men­ta­ry­zmu, uważa jed­nak że  w dzie­jach nowo­żyt­nej Europy prawa poli­tyczne roz­sze­rzano zbyt sze­roko i zbyt szybko (jesz­cze przed ukształ­to­wa­niem się klasy śred­niej jako eko­no­micz­nego kośćca spo­łe­czeń­stwa), w efek­cie zmie­niono jedy­nie pod­miot wła­dzy abso­lut­nej. Gwa­ran­tem par­la­men­ta­ry­zmu jest dla autora opar­cie demo­kra­cji na samo­rzą­dzie oby­wa­tel­skim i roz­dział cen­trów decy­zyj­nych na kwe­stie spo­łeczne (pozo­sta­wione w gestii samo­rządu) oraz poli­tyczne (zare­zer­wo­wane dla wła­dzy cen­tral­nej, czyli dla par­la­mentu oraz wła­dzy wykonawczej).

Prze­śledźmy teraz kon­kretne pro­po­zy­cje ustroju samo­rzą­do­wego zapro­jek­to­wane dla Rze­czy­po­spo­li­tej. Ana­liza tych roz­wią­zań pomoże nam także spro­wa­dzić dotych­cza­sowe  roz­wa­ża­nia teo­re­tyczne na zie­mię - ujrzeć je w prak­tyce życia społeczno-gospodarczego. W tym kon­tek­ście ważne będzie także wyty­cze­nie gra­nicy - pomię­dzy tymi urzą­dze­niami ustro­jo­wymi, które wedle Konecz­nego winny opie­rać się na zasa­dach orga­nicz­nych, a tymi które lepiej funk­cjo­nują, jeżeli oparte są na mecha­niź­mie. Cały sys­tem samo­rzą­dowy Koneczny dzieli na samo­rząd zawo­dowy oraz terytorialny.

Samo­rząd zawo­dowy posiada klu­czowe zna­cze­nie dla har­mo­nij­nego roz­woju insty­tu­cji pań­stwo­wych, jest on odpo­wie­dzialny za kształ­to­wa­nie prak­tycz­nych zasad współ­pracy wśród wybra­nych grup zawo­do­wych, uczy te grupy arty­ku­la­cji wła­snych inte­re­sów i walki o swe prawa. Jego rola nie koń­czy się jed­nak na kwe­stiach prak­tycz­nych, spro­wa­dzo­nych do zabez­pie­cze­nia par­ty­ku­lar­nych inte­re­sów poszcze­gól­nych sek­to­rów gospo­dar­czych wzglę­dem władz pań­stwa, lecz obej­muje także kwe­stie dobra publicz­nego. Sam Feliks Koneczny dla wykładni tej zależ­no­ści powo­łuje się na defi­ni­cję samo­rządu przy­to­czoną przez Fran­ciszka Stef­czyka (dzia­ła­cza samo­rzą­do­wego ostat­niego okresu zabo­rów): „Budzić ducha ofiar­no­ści z mie­nia i z trudu pracy dla dobra publicz­nego, pie­lę­gno­wać i kształ­cić poczu­cie oby­wa­tel­skie…”[6] - oto wykład­nia samo­rządu gospo­dar­czego. Samo­rząd wymaga zatem od oby­wa­teli pew­nego altru­izmu i bez­in­te­re­sow­no­ści. Choć główną jego prze­słanką jest inte­res gospo­dar­czy, to sku­teczne zabez­pie­cze­nie tego inte­resu abso­lut­nie się nie powie­dzie bez pie­lę­gna­cji „ini­cja­tywy u dołu” i czynu społecznego.

Samo­rząd gospo­dar­czy kształci w spo­łe­czeń­stwie także pod­stawy etyki zawo­do­wej. Osobne zasady obo­wią­zują w tym wzglę­dzie dla róż­nych grup zawo­do­wych - inne są u rol­ni­ków, inne u rze­mieśl­ni­ków, kup­ców, prze­my­słow­ców, a inne u grup inte­li­gen­cji zawo­do­wej (leka­rzy, adwo­ka­tów, sędziów, nauczy­cieli czy wśród stanu aka­de­mic­kiego). Przy­toczmy dla przy­kładu w jaki spo­sób okre­śla Koneczny zasady etyki zawo­do­wej obo­wią­zu­ją­cej rze­mieśl­nika nale­żą­cego do cechu: „Cech czuwa nad inte­re­sami zawo­do­wymi swych człon­ków, ale też nad ich obo­wiąz­kami. - powiada Koneczny - Dba o pod­nie­sie­nie swego rze­mio­sła, o cią­głe wydo­sko­na­la­nie wyro­bów, tudzież o coraz wyż­sze wykształ­ce­nie swej mło­dzieży. Cech może odjąć prawa wyko­ny­wa­nia rze­mio­sła maj­strowi nie­dba­łemu lub cze­lad­ni­kowi par­ta­czą­cemu. W spo­rach mię­dzy warsz­ta­tem a klien­tem cech jest sądem pierw­szej instan­cji, decy­du­ją­cym przez odpo­wied­niego dele­gata zaraz na pocze­ka­niu, naj­póź­niej w ciągu doby.”[7]

Pod­sta­wową cechą samo­rządu jest jego dobro­wolny i oddolny cha­rak­ter, nie doty­czy to jed­nak wszyst­kich jego aspek­tów. Dobro­wol­ność w odnie­sie­niu do samo­rządu zawo­do­wego zagwa­ran­to­wana jest już na eta­pie prawa pań­stwo­wego. Koneczny uważa, że nie ma potrzeby ist­nie­nia żad­nej ustawy o sto­wa­rzy­sze­niach, a każdy oby­wa­tel z wła­snej ini­cja­tywy, nie dono­sząc o tym żad­nej wła­dzy może zało­żyć sto­wa­rzy­sze­nie jakie tylko pra­gnie. Rów­nież całe usta­wo­daw­stwo wewnętrzne winno się zna­leźć w gestii samych związ­ków samo­rzą­do­wych, nie pod­le­ga­jąc kon­troli pań­stwo­wej. „Każdy zwią­zek jest pra­wo­dawcą na swym obsza­rze; w powie­cie, w woje­wódz­twie, w pań­stwie całym”[8] - pisze. Jedy­nie woli zain­te­re­so­wa­nych pozo­sta­wia Koneczny kształ­to­wa­nie się sto­sun­ków pracy, zasad awansu zawo­do­wego (sto­sunki pomię­dzy cze­lad­ni­kami, subiek­tami a maj­strami, pryn­cy­pa­łami) czy usta­la­nie dłu­go­ści dnia robo­czego. Orga­ni­za­cja samo­rządu gospo­dar­czego sama bowiem zna naj­le­piej swoją spe­cy­fikę, swoje mocne i słabe strony - stąd należy jej zagwa­ran­to­wać moż­li­wie naj­więk­szą auto­no­mię. Dzia­łal­ność samo­rządu trzeba w końcu  wzbo­ga­cić pra­wem do nie­skrę­po­wa­nej ini­cja­tywy gospo­dar­czej, którą postu­luje Koneczny nawet w odnie­sie­niu do takich dzie­dzin dotych­czas zare­zer­wo­wa­nych dla pań­stwa jak komunikacja.

Jak wspo­mnie­li­śmy powy­żej nie wszystko jed­nak winno być kształ­to­wane w samo­rzą­dzie na zasa­dzie dobro­wol­no­ści. Zacznijmy od stwier­dze­nia, że wzo­rem pra­wo­daw­stwa „fran­cu­skiego” (a ina­czej niż to jest w sys­te­mie „anglo­sa­skim”) Feliks Koneczny opo­wiada się za przy­mu­sową przy­na­leż­no­ścią do orga­ni­za­cji samo­rządu gospo­dar­czego więk­szo­ści grup zawo­do­wych. Dla każ­dego zawodu  postu­luje ist­nie­nie jed­nej orga­ni­za­cji bro­nią­cej jego inte­re­sów i obli­ga­to­ryjną przy­na­leż­ność przed­sta­wi­ciela tego zawodu do danej orga­ni­za­cji. Jest to ponie­kąd zro­zu­miałe ze względu na koniecz­ność spój­no­ści zasad postę­po­wa­nia wypra­co­wa­nych przez poszcze­gólne zawody, a także ze względu na koniecz­ność jed­no­li­tej repre­zen­ta­cji wła­snych inte­re­sów przed rzą­dem. W struk­tu­rze admi­ni­stra­cji tere­no­wej postu­luje Koneczny przy­mu­sową przy­na­leż­ność do związ­ków powia­to­wych, dobro­wolną nato­miast do związ­ków wyż­szego szcze­bla  - woje­wódz­kiego i cen­tral­nego. Inte­resy tych związ­ków repre­zen­to­wać będą zarządy. Połą­czone zarządy ogól­no­pol­skie two­rzyć będą nato­miast tzw. Wielki Wydział pol­skiej gospo­dar­czo­ści, będący naj­wyż­szą wła­dzą nad zawo­dami w pań­stwie, powo­łaną w celu roz­strzy­ga­nia wąt­pli­wo­ści powsta­łych pomię­dzy zarzą­dami związ­ków poszczególnych.

Wykład­nia kon­cep­cji samo­rządu gospo­dar­czego po raz kolejny dowo­dzi, że w nauce Konecz­nego prze­pla­tają się dwie ten­den­cje - jedna samo­rzą­dowa i oddolna oraz druga - hoł­du­jąca kon­cep­cji hie­rar­chicz­nego i upo­rząd­ko­wa­nego modelu spo­łe­czeń­stwa. Sza­cu­nek dla prawa i porządku nie wyklu­cza się jed­nak z pra­wem do samo­dziel­no­ści czy róż­no­rod­no­ści, a nawet sta­nowi tego prawa nie­zbędne zabez­pie­cze­nie. Sza­cu­nek ten prze­ja­wia się także w postu­lo­wa­nych przez kra­kow­skiego naukowca zaka­zach do zakła­da­nia sto­wa­rzy­szeń które (jak np. maso­ne­ria) wymie­rzone by były w inte­res reli­gii kato­lic­kiej czy narodu pol­skiego. Pozo­sta­wia­jąc sto­wa­rzy­sze­niom i orga­ni­za­cjom samo­rzą­do­wym nie­mal cał­ko­wi­cie wolną rękę autor stara się być surowy wobec ich wypa­czeń: „Jeżeli prze­stęp­stwo popeł­niono za pomocą towa­rzy­stwa - pisze Koneczny - wymie­rza się karę podwójną”[9]

Na podob­nej filo­zo­fii opiera się samo­rząd tery­to­rialny. Autor defi­niuje go jako „szkołę życia zbio­ro­wego”, sys­tem, w któ­rym „sprawy publiczne wcho­dzą nie­jako w tok życia powsze­dniego…”[10]

Koneczny jest zwo­len­ni­kiem sys­temu admi­ni­stra­cyj­nego opar­tego na trzech szcze­blach tery­to­rial­nych: gminny, powiatu i woje­wódz­twa. Dla każ­dego szcze­bla pro­jek­tuje zakresy kom­pe­ten­cyjne, spo­soby wybie­ral­no­ści władz i okresy kaden­cyj­no­ści. Autor wyklu­cza  moż­li­wość powsta­wa­nia samo­rządu tery­to­rial­nego na tych obsza­rach miej­skich, gdzie przy­naj­mniej jedna trze­cia pose­sjo­na­tów nie ma naro­do­wo­ści polskiej.

Prze­bieg gra­nic i roz­gra­ni­cze­nie obsza­rów admi­ni­stra­cyj­nych Koneczny pozo­sta­wia woli zain­te­re­so­wa­nych. Zarówno gminy wiej­skie, jak i miej­skie mogą się łączyć dobro­wol­nie w więk­sze związki i zrze­sze­nia. Podob­nie każ­dej gmi­nie przy­gra­nicz­nej przy­znaje autor prawo prze­nie­sie­nia się do sąsied­niego powiatu, a powia­towi prawo prze­nie­sie­nia do sąsied­niego woje­wódz­twa, choć w tym dru­gim przy­padku wymaga autor jed­no­myśl­nej uchwały wszyst­kich człon­ków rady powia­to­wej. Przy­na­leż­no­ści powia­to­wej nie może zmie­nić żadna gmina nie będąca przy­gra­niczną, żeby nie dopusz­czać do powsta­wa­nia enklaw. W pro­ce­sie pro­jek­to­wa­nia gra­nic admi­ni­stra­cyj­nych dużą rolę powie­rza Koneczny samym oby­wa­te­lom i ich oddol­nej ini­cja­ty­wie. To oni sami naj­le­piej znają spe­cy­fikę swego regionu i potra­fią okre­ślić natu­ralny prze­bieg gra­nic. Sprze­ci­wia się jed­no­cze­śnie autor inge­ren­cji władz cen­tral­nych z ich  skłon­no­ścią do aprio­rycz­nej i wydu­ma­nej geo­me­trii terytorialnej.

Warto na końcu zasta­no­wić się nad stop­niem aktu­al­no­ści kon­cep­cji ustro­jo­wych pro­pa­go­wa­nych przez kra­kow­skiego naukowca i ich przy­sta­wal­no­ścią do pol­skich realiów.

Cha­rak­te­ry­zu­jąc współ­cze­sny samo­rząd gospo­dar­czy warto pod­kre­ślić, że ruch ten, pomimo dużej aktyw­no­ści, jest dość sil­nie podzie­lony w naszym kraju. Pol­scy pra­wo­dawcy nie zdo­łali także prze­zwy­cię­żyć tra­dy­cyj­nych roz­bież­no­ści w kwe­stii czy winien on być insty­tu­cją prawa publicz­nego (co pociąga obo­wiąz­kową przy­na­leż­ność pod­mio­tów z chwilą zare­je­stro­wa­nia dzia­łal­no­ści gospo­dar­czej) czy też fakt przy­na­leż­no­ści winien pozo­sta­wiać woli samych zain­te­re­so­wa­nych. Ana­liza domi­nu­ją­cych ten­den­cji pro­gra­mo­wych skło­nić może także do wnio­sku o nad­mier­nie rosz­cze­nio­wym cha­rak­te­rze tych orga­ni­za­cji (sku­pia­ją­cych się nie­mal wyłącz­nie na funk­cji lob­bin­go­wej wobec agend pań­stwa). Przy­po­mnijmy, że w kon­cep­cji Feliksa Konecz­nego zasad­ni­czą rolę odgry­wały nie tyle upraw­nie­nia, co obo­wiązki sto­wa­rzy­szeń zawo­do­wych, że wymie­nimy tutaj tylko kształ­to­wa­nie zasad etyki zawo­do­wej czy sza­cunku dla klienta. Dobrze by było gdyby także współ­cze­sne orga­ni­za­cje samo­rządu gospo­dar­czego obok dba­ło­ści o swój inte­res zdo­były się na pie­lę­gna­cję owego „ducha ofiar­no­ści z mie­nia i z trudu pracy” - zasad odpo­wie­dzial­no­ści za losy wspól­noty i dobra publicznego.

Jesz­cze wię­cej wąt­pli­wo­ści poja­wia się przy ana­li­zie insty­tu­cji samo­rządu tery­to­rial­nego w naszym kraju. Ogól­no­kra­jowa bata­lia o prze­bieg reformy samo­rzą­do­wej, któ­rej nie­dawno byli­śmy świad­kami dowo­dzi, iż arty­ku­ło­wana przez Konecz­nego kon­cep­cja oddol­nego i natu­ral­nego kształ­to­wa­nia się mapy gra­nic admi­ni­stra­cyj­nych raczej nie wzbu­dziła zain­te­re­so­wa­nia wśród pol­skich refor­ma­to­rów. Na taki, a nie inny prze­bieg  reformy admi­ni­stra­cyj­nej nie pośredni wpływ miały z pew­no­ścią względy prak­tyczne - zwią­zane z koniecz­no­ścią unik­nię­cia zwłoki w prze­pro­wa­dze­niu skom­pli­ko­wa­nej i wywo­łu­ją­cej spo­łeczne kon­tro­wer­sje ope­ra­cji, a to z kolei było wymo­giem Unii Euro­pej­skiej nawo­łu­ją­cej do szyb­kiego dosto­so­wy­wa­nia pol­skiej admi­ni­stra­cji do euro­pej­skich kanonów.

Więk­szym zain­te­re­so­wa­niem współ­cze­snych samo­rzą­dow­ców w Pol­sce może się cie­szyć arty­ku­ło­wana przez Konecz­nego kon­cep­cja kie­run­ko­wo­ści w roz­woju spo­łecz­nym wspól­noty. Ogromną rolę w wyzna­cza­niu kie­run­ków roz­woju pono­szą elity wła­dzy, stąd też to na nich spo­czywa olbrzymi obo­wią­zek moralny. Także reali­za­cja tego postu­latu napo­tyka w pol­skim spo­łe­czeń­stwie nie­stety na dość poważne prze­szkody.  Zła opi­nia, jaką  cie­szą się lokalne elity poli­tyczne (głów­nie jako kon­se­kwen­cja wyso­kich pen­sji samo­rzą­dow­ców przy real­nym braku ich kom­pe­ten­cji)  dowo­dzi, iż ci ostatni nie uświa­da­miają sobie jaką rolę speł­niają tak na prawdę we wspólnocie.

Kie­run­ko­wość w roz­woju wspól­noty lokal­nej zagwa­ran­to­wana jest jed­nak nie tylko dzięki ist­nie­niu moral­nych prze­wod­ni­ków (tj. elit poli­tycz­nych). Wyty­cza­nie ogól­nych kie­run­ków roz­woju społeczno-gospodarczego wspól­noty samo­rzą­do­wej doty­czy także sfery pro­gra­mo­wej. Zgod­nie z tą ten­den­cją w ostat­nim okre­sie odcho­dzi się od kon­cep­cji (dotych­czas lan­so­wa­nych przez śro­do­wi­ska libe­ralne) uza­leż­nia­ją­cych lokalny roz­wój gospo­dar­czy nie­mal wyłącz­nie od rywa­li­za­cji pod­mio­tów gospo­dar­czych w warun­kach wol­nego rynku na rzecz tzw. pla­no­wa­nia stra­te­gicz­nego, które warun­kuje roz­wój wspól­noty  od har­mo­nij­nej współ­pracy wszyst­kich uczest­ni­ków życia gospo­dar­czego i spo­łecz­nego. Stra­te­gie roz­wo­jowe (zarówno gminy, powiatu, jak i regionu) wpro­wa­dzają jed­no­cze­śnie kate­go­rię inte­resu nad­rzęd­nego wska­zu­jąc na ponad­lo­kalne kry­te­rium odnie­sień np. dobro regionu dla gminy czy dobro pań­stwa dla regionu. Ist­nie­nie tego kry­te­rium jest dość cenną ini­cja­tywą samo­rzą­dową ostat­nich lat i wska­zuje na wyraźne ana­lo­gie do nauki Feliksa Konecznego.

Pro­blem poja­wia się jed­nak w momen­cie gdy chcemy zlo­ka­li­zo­wać ów inte­res nad­rzędny. Oka­zuje się bowiem, że znacz­nie czę­ściej ani­żeli inte­res naro­dowy poja­wia się w tej roli inte­res Unii Euro­pej­skiej - warun­ku­ją­cej przy­zna­wa­nie swo­ich gran­tów i fun­du­szy pomo­co­wych od kre­owa­nia takich kie­run­ków roz­woju stra­te­gicz­nego, które będą się pokry­wały z wyobra­że­niami bruk­sel­skich decy­den­tów. W tym momen­cie zaha­czamy o poważny pro­blem suwe­ren­no­ści samo­rządu bądź narodu. Uspra­wie­dli­wia­jąc jed­nak warun­kową logikę dzia­ła­nia Unii Euro­pej­skiej warto pod­kre­ślić, że także u Feliksa Konecz­nego inte­res naro­dowy nie sta­nowi naj­wyż­szego kry­te­rium odnie­sie­nia. U kra­kow­skiego naukowca jest nim inte­res cywi­li­za­cji łaciń­skiej. W związku z tym rodzi się jed­nak kolejne pyta­nie:  w jakim zakre­sie możemy utoż­sa­miać cywi­li­za­cję łaciń­ską Konecz­nego z dzi­siej­szą Europą Zachod­nią - sil­nie ule­ga­jącą eta­ty­zmowi i biurokracji.

Powyż­sze kwe­stie potwier­dzają zło­żo­ność pro­ble­ma­tyki administracyjno-samorządowej w kon­tek­ście rela­cji więk­szych i mniej­szych wspól­not poli­tycz­nych. Nauka Feliksa Konecz­nego choć odle­gła jest od udzie­la­nia goto­wych odpo­wie­dzi na współ­cze­sne pro­blemy naszej ojczy­zny czy Europy to two­rzy  pewne narzę­dzia badaw­cze, które do tych odpo­wie­dzi nas przybliżają.

***

Reasu­mu­jąc powyż­sze roz­wa­ża­nia widzimy, że  Feliks Koneczny jest auto­rem dość spój­nej kon­cep­cji funk­cjo­no­wa­nia struk­tur pań­stwo­wych. Zarówno pań­stwo, jak i samo­rząd oby­wa­tel­ski, apa­rat przy­musu, jak i ludzka wol­ność, prawo pry­watne, jak i prawo publiczne - funk­cjo­nują tu w ści­śle okre­ślo­nych gra­ni­cach. Źró­deł takiego układu insty­tu­cji pań­stwo­wych należy się doszu­ki­wać w naucza­niu Kościoła. To dok­tryna chrze­ści­jań­ska zapo­cząt­ko­wała bowiem taką  wykład­nię mecha­ni­zmów poli­tycz­nych, w któ­rej insty­tu­cja pań­stwa roz­dzie­lona została od insty­tu­cji Kościoła, a to ozna­czało z kolei wydzie­le­nie pier­wiast­ków ducho­wych z pań­stwa (rozu­mia­nego jako apa­rat przy­musu) i umiesz­cze­nie ich po stro­nie żywego społeczeństwa.

Samo­rząd w kon­cep­cji Feliksa Konecz­nego potwier­dza sza­cu­nek autora dla wol­nej i nie­skrę­po­wa­nej ini­cja­tywy gospo­dar­czej. Praw­dziwe więzi wspól­no­towe mogą zaist­nieć tylko wów­czas, gdy będą miały cha­rak­ter oddolny. Z podob­nych wzglę­dów autor kry­ty­kuje wszel­kie zakusy władz admi­ni­stra­cyj­nych, nie­za­leż­nie od faktu czy przy­świe­cać im będzie auto­ry­tarna czy par­la­men­tarna forma rzą­dów. Podob­nie jak Ale­xise de Tocqu­eville twier­dzi Koneczny, że jedy­nie silny samo­rząd (zarówno gospo­dar­czy, jak i tery­to­rialny) kształ­tu­jący pod­stawy klasy śred­niej w spo­łe­czeń­stwie - sta­nowi gwa­ran­cję dla demo­kra­cji i jej zabez­pie­cze­nie, przed sto­cze­niem się  w kole­iny zaka­mu­flo­wa­nej dyk­ta­tury większości.

Idea samo­rząd­no­ści, podob­nie jak prawo do wol­nej ini­cja­tywy gospo­dar­czej - nie są jed­nak dla Konecz­nego war­to­ściami samymi w sobie. Autor sprze­ci­wia się takiej kon­cep­cji wol­no­ści (pro­pa­go­wa­nej przez nie­które śro­do­wi­ska libe­ralne), w któ­rej jed­nostka w spo­sób arbi­tralny kształ­tuje samą sie­bie, wraz z ota­cza­ją­cym ją świa­tem zewnętrz­nym. Według autora  jed­nostka w spo­sób twór­czy potrafi się zre­ali­zo­wać wyłącz­nie wewnątrz wspól­noty i to  wspól­nota moralna wraz z jej tra­dy­cją i spe­cy­ficz­nym baga­żem doświad­czeń jest praw­dzi­wym gwa­ran­tem jej wolności.

Michał Gra­ban

[1] F. Koneczny O wie­lo­ści cywi­li­za­cji., Kra­ków 1935(Repint I Wyda­nia), s.139-140.

[2] F. Koneczny Pań­stwo i prawo w cywi­li­za­cji łaciń­skiej.,Komo­rów 1997, s.155.

[3] F. Koneczny Kościół a cywi­li­za­cje, Lublin 1996., s. 36-43.

[4] Decen­tra­li­styczne i oparte na sil­nych sta­nach pań­stwo śre­dnio­wieczne (zapo­cząt­ko­wane w Pol­sce koro­na­cją Prze­my­sława - 1295) w nauce Feliksa Konecz­nego zyskuje też miano „pań­stwa wytwo­rzo­nego przez spo­łe­czeń­stwo” co utoż­sa­mia autor z poja­wie­niem się zmy­słu publicz­nego wśród pol­skiego społeczeństwa.

Por. F. Koneczny  Dzieje admi­ni­stra­cji w Pol­sce w zary­sie, Wilno 1924., s. 26-32.

[5] F. Koneczny Pań­stwo i prawo…, op.cit., s.59

[6] Ibi­dem s.143

[7] Ibi­dem s.144

[8] Ibi­dem s.146

[9] Ibi­dem s.142

[10] Ibi­dem s.150